Zgniłe kraje

W mikroświecie, zwłaszcza dziś w dobie kryzysu, który dotyka wszystkich mieszkańców wirtualnego świata, na każdym kroku dostrzec można nieistniejące już albo zależne od jakiegoś większego państwa kraje. Wcale nie chodzi mi tutaj o tzw. „yoyonacje”, bo ich liczba zmniejszyła się o kilka razy. Państwem, które upadło, a istniało długo i dość długo przodowało, jest Wolna Republika Winktown. Flaga z symbolem nuklearnym i radioaktywnym dała tej mikronacji pewną popularność, jednakże kiedyś upaść musiała. Nie wiem, czy można nazwać ją mikronacją, bo na forum toczyła się nieustannie trwająca sesja Role Playing Game i życie w Winktown bardziej przypominało symulator gry w życie.

I choć wielu dziś uważa, że to v-państwo istnieje nadal, to prawdziwą informacją jest, że upadło pod koniec grudnia 2012 r.  Chodzi o Królestwo Wurstlandii, wiele razy wyśmiewane od „Kiełbaskowa”, ale równocześnie silne za czasów Markusa Vilandera, z czasem osłabiające się i zdychające. W końcu król zakończył swój żywot zostawiając niezjedzoną do końca parówkę. I monarchą, a właściwie księciem, został syn – Martin Dorian Vilander. Gruntowna zmiana nie przyniosła rezultatów. Po rezygnacji władca elekcyjny też nic nie zrobił. I w ten właśnie sposób KW powiedziało wszystkim: „Goodbye”.

Klindia – i choć dobrze się zapowiadała jako młode państewko, to skończyła jak stara, schorowana babcia na szpitalnym łóżku, nie obrażając przy tym oczywiście seniorów. Najpierw Rzeczpospolita Klindojska, potem Federalna Republika Klindojska, aż w końcu podział na dwie Klindie, próba zjednoczenia, powrotu do dawnej aktywności i wielki wybuch silnika!

Republika Ludowa Siedmiogrodu swych obywateli i gości przybywających do niej przenosiła w czasy dość dziwne, bo komunistyczne i reżimowskie. David Kovacs niegdyś liczył się na arenie międzynarodowej. Dziś państwo istnieje, ale ostatni post napisano miesiąc temu, a poza tym wiele mówiło się już o definitywnym upadku RLS.

Wiele mikronacji chyli się ku upadkowi, a przykładów jest masa. Oby tylko o wyżej wymienionych trupach nie zapomnieć. Być może nie stanowiły ważnej roli w v-świecie, zwłaszcza dwie ostatnie, ale zawsze to były państwa, nasi sąsiedzi, przyjaciele, wrogowie, którym trzeba zapalić znicz na grobie. Niech spoczywają w pokoju wiecznym!

 

Nowa gazeta o wulgarnej gazecie

Dziś pierwszy numer nowej gazety „Nasz V-Świat”. Pismo nie będzie prezentowało suchych faktów i wydarzeń z kraju oraz v-świata, a prywatne zdania i poglądy oraz spostrzeżenia i uwagi autorów tekstów, które publikowane będą nieregularnie.  Jednak nie o założeniach gazety ten premierowy artykuł.

Kilka dni temu swą działalność zaczęło pismo „Królewskie Indagacje”.  Rodem z piekła ostry język i niepokorny autor – Ludwik Bourbon. Kontrowersyjne spostrzeżenia ma ów człowiek z wurstlandzkiej ziemi, bowiem prawie cały v-świat zaczął czytać wulgaryzmy i dyskutować o treści artykułów dotyczących mikroświata. Być może połowa z nich to czysta prawda, ale mimo wszystko nie można w publicznym piśmie używać niecenzuralnych słów i niekulturalnych nazw. Mikroświat potrzebuje wstrząśnienia i jednej, wielkiej reformy, ale na pewno nie poprzez wyzywanie i obrażanie osób z naszego wirtualnego świata.  Ciekawe jakim tekstem zareagowałby Bourbon na artykuł o jego Ojczyźnie, która niegdyś grała główną rolę w telenoweli: „Mikroświat”, a dziś scenarzysta waha się, czy KW odstawić od miski czy pozostawić przy niej i niechaj nadal pojada sobie mięsko z galaretką. Nawet gdyby kilka osób zostało w v-świecie, to i tak nikt i nic nie ma prawa powiedzieć na nie źle i brzydko. To jest po prostu brak kultury, panie Bourbon. I to jest dla wszystkich przykre…